Yoga Terror zwiastunem nowych czasów?

Yoga Terror zwiastunem nowych czasów?

Rockowy zespół Yoga Terror doskonale wpisuje się w nowe podejście do przemysłu muzycznego, nieopierające się na niegdyś standardowym schemacie "zdobyć-kontrakt-wydać-płytę". Zamiast tego członkowie formacji proponują innowacyjne podejście korzystające z XXI-wiecznych technologii cyfrowych. Zespół oferuje swoim fanom specjalną opaskę z pendrivem, uprawniającą do zniżek na koncertach, jak i do bonusowych, niedostępnych inaczej materiałów z życia grupy.

Młode zespoły wchodząc na rynek mierzą się z dwoma zasadniczymi problemami. Po pierwsze, problemem piractwa, który sprawia że wszelkie dokonania artystów mogą zostać łatwo i szybko rozprowadzone do dowolnej liczby ludzi. Po drugie, łatwość dostępu do internetu sprawia, że miliony początkujących zespołów może promować się sama, a tym samym konkurencja na rynku staje się zastraszająco wielka i tylko nieliczni zdołają zdobyć kontrakt z dużym wydawcą.

Sprawia to, że nowi muzycy muszą szukać nowej drogi do autopromocji. W przemyśle rozróżnić można tych, którzy walczą z nowymi technologiami widząc w nich szkodę dla przemysłu muzycznego, oraz tych którzy w nowej technologii widzą nowe okazje i szukają możliwości na ich skuteczne zastosowanie. Internet pozwala zespołom na zawieranie z ich fanami ściślejszej więzi oraz większe wychodzenie na przeciw im oczekiwaniom. Dochód w znacznym stopniu przeszedł ze sprzedaży płyt, na koncerty oraz wszelkiego rodzaju gadżety itp. Pytaniem pozostaje jak wykorzystać to wszystko tak by dać lojalnym (nie 'piracącym') fanom więcej, a równocześnie samemu na tym nie stracić. Wydaje się, że Yoga Terror zaoferowała bardzo ciekawe rozwiązanie.

FanDrive, bo tak nazywa się specjalna opaska kosztuje 69 złotych, ale nie jest gadżetem jednorazowym. Zamiast tego stanowi swego rodzaju kartę przynależności do fanklubu zespołu. Tyle, że opaska FanDrive od zwykłego członkostwa jest o wiele ciekawsza. Łączy ładny wygląd z pendrivem i tym samym zachęca do przychodzenia na koncerty, przeżywania wspólnych chwil z zespołem, pozyskiwania nowych materiałów, jak nagrania czy zdjęcia, a także uprawnia do wspominanych przez zespół 'niespodzianek'.

Jaki z tego morał? Że można. Yoga Terror świetnie pokazuje, że nawet jeśli internet, cyfrowe formaty (zdjęć, muzyki itp.) mogą utrudnić część przedsięwzięć muzycznych, to mogą zostać wykorzystane na obopólną korzyść zespołu i fanów, z których jedni zarobią i połączą się z publiką, a drudzy będą się świetnie bawić i otrzymają specjalną nagrodę za swoją lojalność.