Polska nierówna droga do zamożności

Polska nierówna droga do zamożności

O nierównościach w Polsce (tych dochodowych) każdy ma swoje zdanie. Jeden rabin powie, że rosną w zastraszającym tempie, inny że wcale nie tak bardzo. Jednakże dyskusja o politykach gospodarczych i programach socjalnych nie powinna odbywać się na podstawie nawet najbardziej oświeconych opinii. Wypowiedzi formułowane w oderwaniu od danych, nawet przez ludzi na odpowiedzialnych stanowiskach, mają charakter magiczny. Ich zadaniem jest kreowanie rzeczywistości w umysłach słuchaczy, a nie rzetelne odniesienie się do rzeczywistego świata, tego w którym żyjemy. Podstawą do merytorycznej i wspólnej (sic!) dyskusji o tym, jak prowadzić politykę gospodarczą, muszą być fakty.

Nasze zrozumienie zachodzących procesów społeczno-gospodarczych ograniczone jest tym jakie posiadamy dane. Wiemy, że Polska gospodarka od początku lat 90. rozwija się w doskonałym tempie. Realny PKB na przeciętnego mieszkańca wzrósł od 1990 ponad dwukrotnie! Ale komu ten wielki wzrost się nie przysłużył? Jaki miały wpływ polityki gospodarcze okresu transformacji na nierówności? Czego możemy spodziewać się w przyszłości?

Niestety, pomimo upływu 30 lat, nadal nie zbieramy danych, które pozwoliłyby w pełni odpowiedzieć na pytania dotyczące procesów na rynku pracy, dochodów z majątku i roli systemu podatkowo-świadczeniowego w Polsce przez ostatnie 30 lat.

Istotnym wkładem do tej dyskusji są najnowsze badania Pawła Bukowskiego (London School of Economics) i Filipa Novokmeta (Universität Bonn i Paris School of Economics). Połączyli oni różnorodne źródła danych, każde z nich osobno głęboko niedoskonałe, i zaproponowali pierwsze w historii naszego kraju przybliżenie rozkładu dochodów Polaków od 1892 do dzisiaj.

Historycznie, przed drugą wojną światową, za sprawą koncentracji kapitału w niewielu rękach, nierówności dochodowe były wysokie –1% najlepiej zarabiających Polaków przypadało 15% wszystkich dochodów. Po drugiej wojnie światowej nierówności były znacząco niższe – z jednej strony za sprawą zniszczeń, z drugiej zaś za sprawą wyeliminowania prywatnego posiadania kapitału, i utrzymywania płac w społeczeństwie na stosunkowo równym poziomie. Niskie nierówności dochodowe utrzymywały się do 1989. W tym okresie 1% najlepiej zarabiających Polaków przypadało 4-5% całkowitych dochodów. Jednak biorąc pod uwagę nierynkową naturę systemu centralnie planowanego, gdzie ani dochody, ani ceny nie odzwierciedlały faktycznego dostępu do dóbr i usług, rzeczywiste nierówności okresu PRL nie mogą być w pełni uchwycone przez dane o dochodach.

Odległa historia nierówności, o ile interesująca, jest mniej istotna dla naszej przyszłości niż wydarzenia, które miały miejsce po upadku PRL. W ciągu jednego pokolenia, od 1989 do 2015, Polska zamieniła się wg Bukowskiego i Novokmeta z jednego z najbardziej dochodowo równych państw Europy w jedno z najbardziej nierównych. Należy pamiętać, że zestawienie europejskich państw, pośród których Polska uplasowała się w czołówce pod względem nierówności, nie jest kompletne. Nie dla wszystkich państw przeprowadzono podobne badania. Nie jest wykluczone, że po uzupełnieniu i zharmonizowaniu tego rankingu Polska przesunie się, korzystając z kolarskiego slangu, z grupy ucieczkowej do środka peletonu.

Według Bukowskiego i Novokmeta polski cud gospodarczy zdaje się najbardziej służyć najbogatszym. Na przestrzeni lat 1989-2015 realne dochody wzrosły dla 50% najbiedniejszych Polaków o 31%, środkowych 40% o 47%, 10% najbogatszych o 190%, a dla 1% najbogatszych o 458%. Patrząc na te liczby warto jednak pamiętać, że nie ci sami Polacy należeli do np. 50% najbiedniejszych w 1989 i dzisiaj, trudno więc interpretować te wyniki jako zmiany dochodów poszczególnych osób.

Wzrost nierówności w Polsce był szczególnie intensywny w dwóch okresach. Pierwszy okres to początkowe lata transformacji. Ta część wzrostu nierówności na początku okresu transformacji może być tylko ujawnieniem ukrytych nierówności okresu PRL, a nie rzeczywistym zwiększeniem zróżnicowania. Drugi epizod pogłębienia nierówności miał miejsce po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej i jego najważniejszym motorem były dochody z majątku (w tym także z obrotu ziemią po objęciu Polski przez Wspólną Politykę Rolną UE). Ta zmiana jest symptomatyczna dla wyzwań, które stoją przed państwami rozwiniętymi, w tym także Polską. Za sprawą wzrostu udziału dochodów z majątku w całkowitym dochodzie narodowym nierówności trudno uregulować progresją na podatku dochodowym od osób fizycznych.

Temat nierówności w Polsce podjęli również w tym roku Michał Brzeziński (Uniwersytet Warszawski), Michał Myck i Mateusz Najsztub (obaj z ośrodka badawczego CenEA). Według ich wyników nierówności w Polsce podczas okresu transformacji rosły wolniej (i są teraz mniejsze) niż podają Bukowski i Novokmet. Nie zmienia to faktu, że i w tym badaniu okazało się, że nierówności w Polsce są większe niż myśleliśmy do tej pory i dość wysokie na tle innych krajów, gdzie przeprowadzono porównywalne analizy. Wyników tych dwóch badań nie należy bezpośrednio porównywać bo różnią się metodologią. Można je potraktować jako różne próby łatania niedoskonałości w danych, z którymi trzeba pracować, by w ogóle analizować zjawisko nierówności. Bo dyskusja akademicka na temat nierówności jest prowadzona na podstawie danych, a nie przekonań i zaklinania rzeczywistości. Do czego pozostaje mi zachęcić komentatorów i polityków, nim znów zrobimy sobie jakąś reformę w oderwaniu od faktów.

Dziennik Gazeta Prawna, 6 marca, 2020

Tags: 
Tłoczone z danych