Business Insider: Jeden wykres pokazuje, dlaczego emerytura od państwa to mrzonka

Business Insider: Jeden wykres pokazuje, dlaczego emerytura od państwa to mrzonka

Michał Wąsowski

Godne emerytury od państwa - to hasło słyszeliśmy z ust polityków już wiele razy. Zestawione z ekonomicznymi danymi, mogą okazać się jednak tylko pustą obietnicą. Po obniżeniu wieku emerytalnego przez rząd PiS większość młodych będzie mogła liczyć tylko na emerytury minimalne, czyli kilkaset złotych na rękę - obliczył GRAPE UW.

Rząd zapowiedział obniżenie wieku emerytalnego już od 2017 roku. W związku z tą obietnicą, grupa naukowa GRAPE (Group for Research in Applied Economics) z Uniwersytetu Warszawskiego postanowiła przeprowadzić symulację ekonomiczną tego, na jakie emerytury mogą liczyć Polacy po wejściu w życie reformy.

Jakie emerytury od państwa mogą dostać młodzi

W wyliczeniach naukowcy GRAPE wzięli pod uwagę m.in. skalę produktywności, aktywności na rynku pracy i cierpliwości do oszczędzania Polaków, dzięki czemu "replikują strukturę dochodu i majątku" w społeczeństwie polskim z lat 2010-2015. Całą, skomplikowaną metodologię i założenia przeprowadzania symulacji GRAPE wyjaśnia w swoim raporcie.

Wnioski z niego są zatrważające. Na poniższym wykresie widać, że ponad 70 proc. osób urodzonych po roku 1990, a więc dzisiejszych 26-latków, dostanie najwyżej emerytury minimalne, jeśli rząd obniży wiek emerytalny. Dla urodzonych w latach 1980-1990 odsetek ten wynosi niewiele mniej, bo 60-70 proc. (i oczywiście rośnie z czasem).

Od razu też rzuca się w oczy, że w wariancie 67/67 (równy wiek emerytalny 67 lat dla obu płci) znacznie mniej osób otrzymywałoby tylko emeryturę minimalną - maksymalnie 40 proc. niezależnie od rocznika.

Emerytura minimalna to świadczenie otrzymywane przez osoby, które przepracowały oczekiwaną liczbę lat i osiągnęły odpowiedni wiek (po reformie PiS 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn), ale nie wpłaciły do systemu odpowiednio dużo, by dostać coś poza emeryturą minimalną.

W 2016 roku emerytura minimalna wynosiła 880 zł brutto, czyli "na rękę" 757, 21 zł.Ale GRAPE w swoich wyliczeniach wskazuje, że wszystkie emerytury będą niższe, "niezależnie od aktywności na rynku pracy, cierpliwości i produktywności".

Wzrost liczby osób otrzymujących najwyżej emeryturę minimalną widać jeszcze dobitniej na wykresie według lat kalendarzowych. Im później, tym więcej takich osób.

Jeśli porównać ten wykres z badaniami Fundacji Kronenberga z raportu "Postawy Polaków wobec oszczędzania 2015" widać, że większość z nas może nie zdawać sobie sprawy z tego, jak niskie otrzyma emerytury.

 

Najwięcej stracą najbogatsi

GRAPE pokusiło się też o ocenę, jak zmieni się sytuacja osób z różnymi zarobkami, choć nie wskazuje tu konkretnych przedziałów liczbowych.

  • Najmniej zarabiający również najmniej odczują zmiany - nadal będą otrzymywać emeryturę minimalną, tylko niższą niż w wariancie 67/67.
  • Przeciętnie zarabiający "w większości" dostaną emerytury minimalne zamiast świadczenia wynoszącego 30 proc. ostatniego wynagrodzenia, które otrzymaliby przy wariancie 67/67. GRAPE podkreśla, że ta grupa to "ponad połowa populacji"
  • Osoby z wysokimi zarobkami otrzymają emerytury o ok. 40 proc. mniejsze niż w wariancie 67/67

Można więc stwierdzić, że na skutek obniżenia wieku emerytalnego przez rząd PiS, Polacy zyskają kilka lat więcej na emeryturze, ale też znacznie stracą na wartości emerytur.

Działaj, zamiast czekać na pieniądze od państwa

Niedawno pisałem o tym, dlaczego nie wierzę w emerytury od państwa i powody te były głównie polityczno-społeczne. GRAPE do nich dorzuciło kolejny: ekonomiczny. Być może tak dobitne pokazanie, że czekają nas w zasadzie głodowe emerytury, przekona przynajmniej część Polaków do oszczędzania.

Do tej pory się to nie udawało. W rankingu krajów UE o najwyższej stopie oszczędności zajmujemy... trzecie miejsce od końca ze stopą 1,98 proc. (dane za Eurostatem). Gorsi od nas są tylko Litwini (0,13 proc.) oraz Łotysze (-0,78 proc.). Stopa oszczędności to stosunek oszczędności gospodarstw domowych do ich łącznego dochodu rozporządzalnego, a więc pieniędzy, jakimi dysponuje rodzina pomniejszonymi o wydatki stałe, takie jak kredyty, podatki i składki.

Jeszcze gorzej wypadamy, gdy porównać polskie oszczędności na głowę (per capita) z innymi narodami. Polacy mają średnio 6,1 tys. euro oszczędności na osobę i nawet Czesi mają prawie dwa razy lepszy wynik: 11,2 tys. euro. U Niemców jest to 44 tys. euro, Brytyjczyków - 86 tys. euro, a u Szwajcarów aż 157 tys. euro (dane i grafika z raportu Fundacji Kronenberga "Postawy Polaków wobec oszczędzania 2015").

Jednocześnie oszczędzamy, jeśli już, to bardzo mało - wynika z raportu Fundacji Kronenberga. Powyżej 500 zł miesięcznie odkłada tylko 9 proc. z nas, większość poświęca na to 100-250 zł.  Jak by tego było mało, tylko 21 proc. z oszczędzających Polaków odkłada na emeryturę, 28 proc. twierdzi, że robi to w celu "zabezpieczenia przyszłości swojej lub najbliższych", ale 29 proc. "nie ma konkretnego celu".

Wszystkie te dane składają się na jeden wniosek: Polacy, nawet jeśli jeszcze wierzą w godne emerytury od państwa, powinni porzucić te mrzonki i zacząć zbierać emerytalny kapitał na własną rękę.

 

Business Insider [do pobrania]