Dobre przedszkola 

Dobre przedszkola 

W dobie niskich stóp procentowych ekonomiści i decydenci polityczne rozglądają się na lewo i prawo jak tu dobrze zainwestować publiczne pieniądze. Faworytem wyścigu, przynajmniej w debatach ekonomistów, są polityki związane z wyrównywaniem szans i kapitałem ludzkim, jak np. opieka wczesnoszkolna. Poza humanitarnymi przesłankami za wysokiej jakości opieka wczesnoszkolną stoją twarde argumenty ekonomicznego.

Jorge Luis García (Clemson University) Frederik H. Bennhoff (University of Chicago) Duncan Ermini Leaf (University of Southern California) i James J. Heckman (University of Chicago, Noblista z 2000 roku) pokazali, że dolar wydany na przedszkolaka przekłada się na 9 dolarów korzyści. Skąd oni to wiedzą?

Na początku lat 60. w mieście Ypsilanti, w stanie Michigan w USA wprowadzono pionierski projekt dostarczający wysokiej jakości opiekę wczesnoszkolna. Program objął 123 trzylatków z rodzin o trudnej sytuacji materialnej. Podzielono je losowo na dwie grupy. Dzieciaki w tzw. grupie eksperymentalne, miały 2.5 godz. zajęć tygodniowo przez dwa lata oraz dodatkowe spotkania z nauczycielem w domu. Dzieciaki, które trafiły do tzw. grupy kontrolnej, nie miały dostępu do tego typu zajęć, a dodatkowo nie były one wówczas dostępne „na rynku”. Spore i widoczne na wielu polach róznice między tymi dwoma losowo dobranymi grupami powinny więc być pochodną eksperymentu.

Po pierwsze edukacja. Choć wydawałoby się, że to naturalne pole do szukania korzyści z inwestycji w bądź co bądź edukacje maluchów, efekty są tu niewielkie. Osoby z grupy eksperymentalnej rzadziej korzystały z edukacji specjalnej i zadziej powtarzały klasę. Z drugiej strony ukończyły więcej lat nauki. Od strony kosztowej oba efekty niemal się znoszą, a korzyści pośrednie jak związek edukacji ze zdrowiem i zarobkami są analizowane oddzielnie.

Po drugie wyższe zarobki. Tu korzyści koncentrują się na samych lepiej zarabiających, ale skorzystała również państwowa kasa. Osoby z grupy eksperymentalnej zarobiły w cyklu życia średnio o 43 tys. dolarów więcej niż osoby z grupy kontrolnej. Odprowadziły podatki wyższe (o 13 tys. dolarów) a transfery społeczne na ich rzecz były niższe (o 6 tys. dolarów). Zestawiając te liczby z kosztami programu, okaże się, że dolar wydany na program przełożył się na wzrost dochodów netto o dwa dolary i dodatkowy dolar w państwowej kasie.

Po trzecie, lepsze zdrowie. Korzystając z informacji o kondycji badanych  w wieku 27, 40 i 50 lat autorzy modelują ich dalsze trwanie życia (w zdrowiu) i wydatki, jakie ponieść trzeba będzie na ich leczenie. Osoby z grupy eksperymentalnej były średnio zdrowsze a przez to będą żyły dłużej. Z jednej strony oznacza to konieczność wyższych nakładów na ich opiekę zdrowotną (o 11 tys.), ta w USA dla osób w wieku 65+ jest publiczna więc część wydatków pokryją podatnicy (2 tys. ). Z drugiej strony dłuższe życie jest wartością samą w sobie. Literatura szacuje, że średnia wartość dodatkowego roku życia to ok. 100 tys. dolarów, co przekłada się na korzyści na poziomie 60 tys. dolarów. Łącznie, dolar wydany na przedszkola, przełożył się na dwa dolary korzyści z tytułu lepszego zdrowia.

Po czwarte, mniej przestępstw. Osoby z grupy eksperymentalnej popełniały mniej przestępstw co przełożyło się na oszczędności wymiaru sprawiedliwości równe 19 tys. dolarów oraz dodatkowe 60 tys. z tytułu uniknietych z kosztów po stronie ofiar, np. hospopitalizacji, utraty pracy czy zniszczenia mienia. Sumarycznie, dolar wydany na przedszkola przełożył się na cztery dolary korzyści z tytułu spadku przestępczości.

Łącząc te cztery kanaly otrzmyjemy przytoczone wcześniej 9 dolarów zwrotu przypadających na każdy dolar zainwestowany w przedszkola, lub jak kto woli stopę zwrotu na poizomie ok. 9%. Opisany eksperyment i wiele mu podobnych, wskazuje, że przedszkola to świetna inwestycja o niewielkim ryzyku. Tym martwiącym sie o skalowalnośc tego radzaju polityk, na odsiecz biegnie  Martha Bailey (UCLA), Shuqiao Sun (Bank Światowy) i Berned Timpe (University of Nebraska). Ich badanie dotyczy programy Head Start obsługującego co rocznie nie 60 a ok 1mln dzieci w USA wskazuje na korzyści podobnego rządu.

Czy w Polsce jest właściwie miejsce na taką inwestycje? W debacie publicznej przytoczone (lub opisujące konsekwencje tych samych eksperymantów) badania, choć dotyczą dzieci w wieku 3+, są podawane jako argument za zwiększeniem dostępności żłobków, które jak wiadomo, zajmują się dziećmi w wieku do 3 lat.  Sama idee łatwo dostępnej opieki nad maluszkami jest słuszna, ale z zupełnie innych powodów zogniskowanych w okół rynku pracy i sytuacji kobiet, a nie rozwoju dzieciaków. Wracając do przedszkoli najwięcej do zrobienia mamy na polu ich jakości, a nie dostępności. W Polsce od roku 2017/18 każda gmina ma obowązek zapewnić wszystkim chętnym dzieciom w wieku od 3 do 6 lat dostęp do wychowania przedszkolnego. Co na to praktyka? W roku 2019/2020 z wychowania przedszkolnego korzystało 4 na 5 trzylatków, co plasuje nas niewiele za unijną średnią. Problemem, na który w raporcie NIK wskazuje 4 na 5 rodziców dzieci w wieku przedszkolnym, pozostaje jakość placówek opiekuńczych. A ta jest niezbędna, jeżeli przedszkola mają być wielkim wyrównywaczem i miejscem rozwoju naszych dzieci, a nie ich „przechowalnią”.

GRAPE | Tłoczone z danych dla Dziennika Gazety Prawnej, 8 października 2021 r.

Tags: 
Tłoczone z danych